Plaża Puerto Chino na San Cristobal, Galapagos

puerto chino

Dzisiaj będzie o cudownej plaży Puerto Chino na Galapagos, a dokładniej na wyspie San Cristobal. Jest też sporo rajskich zdjęć, więc tym bardziej zachęcamy do przeczytania wpisu.

Tę jakże rajską plażę zamieszkałą przez uchatki galapagoskie nazywane też lwami morskimi (Galápagos sea lion) odwiedziłyśmy podczas naszego kilkudniowego pobytu na wyspie San Cristobal aż dwa razy. Pierwszy raz na krótko podczas wycieczki do dwóch innych miejsc z lokalnym taksówkarzem, a drugi raz pojechałyśmy tam na cały dzień. Praktyczniej, taniej i logiczniej byłoby zostać na dłużej pierwszego dnia, odsyłając taksiarza i umawiając się, żeby za kilka godzin wrócił. Dziś byśmy tak zrobiły, ale – jak pewnie wiesz – mądrzejszym się jest przeważnie po fakcie :). Plaża Puerto Chino i jej mieszkańcy tak nas jednak zachwyciły, że postanowiłyśmy nie żałować ani czasu, ani kasy.

Za drugim razem przyszłyśmy na plażę jako pierwsze, ale okazało się, że na wejściu leży sobie kilka osobników, które nie mają zamiaru nas tam wpuścić. Myślałyśmy, że po prostu ich ostrożnie ominiemy, ale gdy próbowałam podchodzić bliżej, dwa z nich głośnym rykiem stanowczo zaprotestowały.

Po kilku minutach oczekiwania aż zwierzaki w końcu zejdą z przejścia, pojawiła się rodzinka, która również zaliczyła nieudane przejście. W końcu Pan postanowił sprawdzić, czy da się przejść bocznym, dzikim wejściem wyglądającym z początku na trochę niedostępne. Po chwili machnął do nas ręką na znak, że możemy śmiało iść, co też poczyniłyśmy :).

Z tego, co zaobserwowałyśmy, to lwy morskie pilnowały przejścia jeszcze przez jakiś czas, bo wszyscy kolejni plażowicze wchodzili tą samą drogą, co my.

Na Puerto Chino nie poplażujesz

Plaża Puerto Chino z punktu widokowego

Puerto Chino to zdecydowanie przepiękna plaża, na pewno jedna z najpiękniejszych, jakie do tej pory widziałyśmy. Aczkolwiek nie jest ona idealnym miejscem na beztroskie wylegiwanie i opalanie się. Dlaczego? Bo dzieje się tam tyle, że spokojnie poleżeć się nie da :). Obserwacja pływających lwów morskich, głodnego malucha ssącego cały dzień matkę, która nie mogła się od niego odpędzić, kłótnie, awantury i “rozmowy” lwów były tak fascynujące, że nie da się tego opisać. Jeśli do tego dodać zaczepianie plażowiczów, próby przejęcia koców czy ręczników, gonienie od czasu do czasu amatorów fotek i wspólnych spacerów i wreszcie podziwianie samej plaży z góry z małego wzniesienia, to serio dzień minął zdecydowanie za szybko.

Info praktyczne

plaża Puerto Chino

Dojazd: tylko taksówką, dojście z parkingu trwa ok. 10 minut utwardzoną ścieżką, więc z wózkiem dziecięcym/ inwalidzkim jak najbardziej da radę

Standardową opcją, którą proponują wszyscy lokalni taksówkarze, jest wycieczka obejmująca trzy miejsca. Kosztuje ona 60 dolarów za kurs. Pierwszym przystankiem jest El Junco (jezioro z krateru wulkanicznego), potem Galapaguera (centrum hodowli żółwi) i na końcu plaża Puerto Chino. Jako że z Galapaguery do plaży można już sobie dojść w ok. 30 min (1,8 km), to proponujemy odesłać kierowcę już tutaj i umówić się na odbiór z plaży na koniec dnia. Na pewno będzie taniej niż przyjeżdżać tutaj drugi raz. Zaoszczędzisz też w ten sposób trochę cennego czasu. Oczywiście można też spędzić tutaj tylko zaplanowane w standardowej wycieczce ok. półtorej godziny (razem z dojściem i powrotem), ale naszym zdaniem, jest to zdecydowanie za krótko.

Na plaży nie ma żadnej infrastruktury. Trzeba więc zabrać zapas wody i coś do jedzenia. Koniecznie weź też nakrycie głowy i krem z WYSOKIM filtrem, bo o cień ciężko, a słońce przy równiku daje nieźle popalić.

PS. Jak przyjechałyśmy, to na parkingu było stoisko, przy którym dziewczyna sprzedawała owoce, napoje i empanady. Nie wiemy jednak, czy zawsze tam jest i w jakich godzinach.

I jak? Spodobała Ci się plaża Puerto Chino? Daj znać w komentarzu. A jeśli szukasz więcej inspiracji, jeśli chodzi o rajskie plaże, to przeczytaj nas wpis o plażach na Martynice.

Przeczytaj także:

Znasz już nasz fanpage na FB? 😊 Regularnie pojawiają się tam relacje z naszych podróży, weekendowych wypadów, a także różne polecenia z Wiednia, gdzie mieszkamy. Zachęcamy Cię więc do polubienia strony, abyś był na bieżąco. 🙂 Zapraszamy także do naszej nowej grupy „Austria na lato”. Znajdziesz w niej inspiracje na wycieczki po tym pięknym kraju.
Działamy również na Instagramie, gdzie regularnie pojawiają się fotki z naszych wyjazdów, a będąc w podróży, relacjonujemy głównie na InstaStories. Dołącz do nas i inspiruj się z nami!

P.S: Będzie nam niezmiernie miło, jeśli rezerwując Twój kolejny nocleg, skorzystasz z naszego linka Booking.com. Ciebie to nic nie kosztuje, a dla nas to duże wsparcie w prowadzeniu bloga. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.